aaa4 |
Wysłany: Pon 14:26, 24 Kwi 2017 Temat postu: |
|
ktora poprzedniego dnia dokonala wprowadzenia nowych studentow na oddzial, lacznie z poinformowaniem ich, ze w tak poslednim miejscu jak Metropolitan niemal caly personel mowi sobie po imieniu. Miala na imie Bev. Bev Richardson.
-Prosilam o przydzial do tego szpitala, bo slyszalam, ze studenci maja tu do czynienia z wielka roznorodnoscia przypadkow, jednak polecenie zszycia twarzy pacjenta juz w drugim dniu mojej praktyki przeroslo moje oczekiwania.
-Zszywalas juz kogos?
-Do tej pory nikogo zywego, chyba ze za zywe uznamy pare nieszczesnych pomaranczy. Bev westchnela.
-Cliff jest cholernie dobrym lekarzem, ale czasem bywa odrobine niefrasobliwy i potrafi byc trudny dla otoczenia. Prawde mowiac, mam wrazenie, ze w duchu gardzi nasza klientela.
-Ja nie - powiedziala Natalie, powstrzymujac sie od wyliczenia wielu przykladow z wlasnego zycia, kiedy bywala przywozona, przynoszona lub przywlekana na ten wlasnie oddzial pogotowia.
-Lubimy pracownikow, ktorzy troszcza sie o ludzi. Nasi pacjenci maja trudne zycie. Szpital powinien dla nich byc czyms w rodzaju sanktuarium.
-Zgadzam sie z tym. Dziekan Goldenberg powiedzial mi, ze podobno mam zostac przyjeta na staz na oddziale chirurgii w White Memorial. Moze doktor Renfro slyszal to samo i po prostu chce mnie przetestowac.
-Albo pokazac, kto jest nad kim, a jednoczesnie sprawdzic, czy podejmiesz wyzwanie.
-Nie on pierwszy - odpowiedziala Natalie, przybierajac zdecydowany wyraz twarzy, a zarazem przywolujac w pamieci strony tekstu na temat chirurgii plastycznej, ktore przerzucila w poprzednim tygodniu, przygotowujac sie do praktyki w tym szpitalu.
-Jestes biegaczka, prawda?
Pytanie w najmniejszym stopniu nie zaskoczylo Natalie. Jej nieszczesliwy wypadek podczas eliminacji olimpijskich byl szeroko komentowany przez rozglosnie lokalne i ogolnokrajowe oraz ukazany na okladce "Sports Illustrated". Od dnia, w ktorym w wieku trzydziestu dwoch lat zaczela studiowac na pierwszym roku medycyny, wszedzie ja rozpoznawano.
-Bylam - odparla szorstko tonem sugerujacym zmiane tematu.
-Sadzisz, ze dasz rade zszyc twarz temu chlopakowi?
-Przynajmniej zajmie sie nim ktos, kto nie bedzie mial go w nosie, jesli to ma jakies znaczenie.
-To ma ogromne znaczenie - powiedziala Bev. - Idz do niego, a ja ci przygotuje nylonowa nic szescdziesiatke. Zakladamy, ze kazdy krwawiacy pacjent jest nosicielem wirusa HIV, nawet jesli to nieprawda, wloz wiec kostium chirurgiczny i plastikowa maske na twarz. Jesli zobacze, ze cos ci nie wychodzi, chrzakne, wtedy przerwij zszywanie, zebysmy mogly porozmawiac na boku. Uwazaj, zeby sie nie ukluc. Zakladaj szwy w odstepach mniej wiecej co jedna osma cala, zawiazujac je podwojnym wezlem na supel. Nie sciagaj nici zbyt mocno, zeby krawedzie skory sie nie marszczyly, i nie gol mu brwi, bo wlosy nie odrosna prawidlowo.
-Dzieki. |
|